Tanie podróżowanie to zdecydowanie główny temat mojego bloga. W każdej relacji z wyjazdu szczegółowo opisuje jego koszty i ceny zagranicą. Dziś, krok po kroku, przedstawię Tobie sposoby na tanie podróże. Dzięki poradnikowi będziesz w stanie zorganizować tanie wakacje bez biura podróży.
Oczywiście tanio nie znaczy za darmo czy jak najtaniej. Tanie podróżowanie to nie jedzenie wypełnionych chemią zupek chińskich lub spanie i kąpanie się na stacji paliw, tak jak niektórzy myślą.
Nie wyobrażam sobie, aby podczas wyjazdu na drugi koniec świata nie spróbować lokalnej kuchni lub nie doświadczyć rzeczy, których nie przeżyjemy w innym kraju. Jednak bez problemu możemy mocno ograniczyć wydatki stosując się do kilku poniższych porad. Przy okazji zachowując komfort podróży.
Jak podróżować za małe pieniądze?
Według mnie najważniejszymi warunkami do spełnienia, aby tanio podróżować są:
1. Planowanie z wyprzedzeniem
Jeden z najważniejszych elementów taniego podróżowania, czyli planowanie do przodu. Nawet najbardziej doświadczony podróżnik będzie mieć problemy znaleźć tani i ciekawy kierunek pod wyjazd za 2 tygodnie.
Aby tego uniknąć proponuję co roku usiąść z kalendarzem i określić dostępne dni wolne – zarówno święta, jak i planowane dni urlopowe. Następnie wypisać wymarzone kierunki. Najlepiej jeśli będziesz w stanie określić szersze ramy czasowe (np. 2 pierwsze tygodnie kwietnia, zamiast od 5 do 10 kwietnia) i kilka kierunków (np. zamiast Tajlandii i Rzymu, możesz zapisać Azję Południowo-Wschodnią i Północne Włochy).
Zastosowanie takiej strategii pozwoli nam wiedzieć co chcemy zobaczyć i kiedy możemy to zrobić. Co przełoży się na możliwość planowania z wyprzedzeniem.

2. Podróże poza szczytem sezonu
Wybierając dostępne terminy zawsze trzymam się również zasady, że podróżuje wyłącznie poza szczytem sezonu. Żaden z moich dotychczasowych ponad 100 lotów nie odbył się w europejskich miesiącach wakacyjnych – lipcu i sierpniu. Ten okres zawsze spędzam w Polsce.
Najczęściej w podróż do danego kraju udaję się chwilę przed rozpoczęciem sezonu lub na jego koniec. Czasami zdarza się także wyjeżdżać totalnie poza sezonem turystycznym, jeśli w takiej wyprawie nie przeszkadza pogoda. Dla przykładu na Maderze temperatura powietrza przez cały rok oscyluje wokół 20 stopni, więc nie ma dużej różnicy między wyjazdem w marcu, a w lipcu.
Głównym powodem takiego podróżowania są oczywiście pieniądze. W szczycie sezonu koszty noclegu rosną nawet kilkakrotnie, ceny biletów lotniczych, transportu i atrakcji również są wyższe niż w pozostałej części roku. Dodatkowo we wszystkich obleganych miejscach turystycznych, poza sezonem jesteśmy sami lub maksymalnie w kilkanaście osób.
Będąc na Islandii w maju, czyli około miesiąc przed nalotem turystów z całego świata, nawet w najpopularniejszych miejscach tego kraju byłem praktycznie sam. W okresie wakacji przy jednej atrakcji możecie trafić nawet na ponad setkę osób.
Wybierając najlepszy okres poza szczytem sezonu przeanalizuj:
- statystyki przedstawiające ilość przyjeżdżających turystów z podziałem na miesiące (wybierz te mniej oblegane),
- pogodę miesiąc po miesiącu, skupiając się przede wszystkim na jak najmniejszej ilości opadów, przy cieplejszych kierunkach uważaj też na temperaturę powyżej 35 stopni,
- moje wpisy Kiedy jechać do X?
Jeśli znajdziesz pokrywające się miesiące (mało turystów i mało opadów), to znak, że jest to idealny okres na podróż!
3. Elastyczne daty
Jeśli zależy Tobie na tanich biletach musisz być elastyczny, głównie z datami wylotu i przylotu. Ciężko znaleźć zadowalającą nas cenę w konkretnie upatrzone daty, typu 20 kwietnia – 28 kwietnia. Często wystarczy przesunąć wyjazd nawet o jeden lub dwa dni i przy tym obniżyć koszt wylotu nawet o kilkaset złotych.
Najtańsze loty znajdziemy, gdy wylot odbywa się w środku tygodnia i nie przypada na jakieś święto (zarówno w kraju wylotu, jak i przylotu) lub okres wakacyjny. Generalnie najmniej zapłacimy lecąc od poniedziałku do czwartku i od września do połowy grudnia oraz od połowy stycznia do maja lub maksymalnie czerwca.
Dla mnie najczęściej nie ma znaczenia czy polecę 15 czy 25 marca, dlatego określam jedynie zakres interesujących mnie miesięcy i wyszukuje lotów przy użyciu funkcji Skyscanner, która przeszukuje ceny biletów w całym miesiącu.

Jeśli zależy Tobie na konkretnych datach, a cena w nich nie jest satysfakcjonująca spróbuj lotów z innego lub na inne lotnisko blisko miejsca docelowego (o tym dokładniej piszę w dalszej części artykułu).
4. Elastyczny kierunek
Przy wielu podróżach, oprócz daty, należy być elastycznym również przy wyborze kierunku wyjazdu. Jeśli planujesz zwiedzić kilkadziesiąt państw warto stworzyć własną podróżniczą listę marzeń, w której zawrzemy interesujące nas kraje. Przy takim rozwiązaniu nie nastawiasz się na konkretne państwo, a po prostu czekasz na promocyjną cenę do miejsca, które z chęcią odwiedzisz. Idealnym przykładem jest moja podróż do Chin. Zawsze miałem to państwo w tyle głowy, jednak bez niespodziewanej niskiej ceny pewnego dnia, zapewne nie dotarłbym tam do dziś. Nie było to miejsce na górze mojej listy.
Kolejnym plusem bycia elastycznym są zaoszczędzone pieniądze przy podróżach w miejsca rzadziej odwiedzane. Jednymi z moich destynacji marzeń są m.in. Alaska, Grenlandia czy okolice Ziemi Ognistej. Ceny biletów w te kierunki są bardzo wysokie, dochodzące nawet do 4000 zł. Promocje pojawiają się niezwykle rzadko – nawet tylko raz w roku. Dlatego zamiast nastawiać się na wyjazd w te miejsca w najbliższej przyszłości – warto obserwować ze spokojem oferty linii lotniczych, a nawet ustawić alerty wysyłane na maila. Przy takim zachowaniu jesteśmy w stanie zaoszczędzić parę tysięcy. Podobną taktykę warto zastosować również w przypadku tras, na których monopol posiada tylko jedna linia lotnicza ustalająca wysokie ceny.
Często przy wyszukiwaniu konkretnego połączenia można natrafić na inne miejsce w bardzo dobrej cenie. A także znaleźć ciekawą ofertę z dłuższą przesiadką w miejscu o którym nawet nie myśleliśmy. Tak było podczas mojej podróży do Azji Południowo-Wschodniej, gdy w trakcie powrotu do Europy jeden dzień spędziłem w Omanie. Jednocześnie ciesząc się z odwiedzenia kolejnego nowego miejsca oraz bardzo niskiej ceny przelotu na całej trasie Europa-Azja-Europa.
Jeśli masz problem z określeniem kolejnego miejsca swojej podróży możesz skorzystać z wyszukiwarek oferujących wybranie wyłącznie miejsca wylotu. Strony, które wyświetlają najtańsze loty, np. 2 czerwca na trasie Warszawa – gdziekolwiek to Azair oraz Skyscanner.
5. Tańszy kierunek
Kolejnym sposobem na tańsze podróżowanie jest wybieranie bardziej budżetowych kierunków. Chcąc zjeść pyszną włoską pizzę większość osób wybierze droższe i popularniejsze kierunki jak Rzym czy Mediolan. My natomiast możemy polecieć za grosze do Bergamo czy Bolonii.
Podobną taktyką kieruj się przy wyborze dalszych destynacji. Gdy pewnego dnia Kenya Airways opublikowała bardzo tanie loty (od ok. 1200 zł) z Europy do różnych państw w Afryce, byłem w słabszej kondycji finansowej, ale w środku czułem, że muszę skorzystać z tej okazji.
Skonfrontowałem kierunki z promocji z moją listą marzeń i wstępnie wybrałem Seszele oraz Mauritius. Patrząc na prawie puste konto bankowe, szybko porównałem koszty noclegów w obu miejscach (jako, że jest to większa część kosztów wyjazdu). Wyszło, że na Mauritiusie da się znaleźć nawet o połowę tańszy apartament niż na Seszelach, więc ostateczny wybór destynacji był prosty.
6. Tanie loty
Pierwszą rzeczą, od której zaczynają się moje podróże jest zakup tanich biletów lotniczych. To tanie loty wyznaczają dokładny kierunek i termin wyjazdu. Jeden z pasażerów tego samego lotu może kupić bilet za 50 złotych, a drugi za 1000 zł otrzymując ten sam produkt – warto być tym, który zapłaci najmniej.
Obserwuj i czekaj na promocję
Motywacją do kupienia przeze mnie prawie każdego biletu lotniczego była promocja. Lot do Szanghaju kupiłem podczas promocji noworocznej Qatar Airways płacąc 1183 zł (standardowa cena wynosi około 1800 zł). Do Los Angeles poleciałem dzięki urodzinom LOTu, a na Islandię udałem się za 208 złotych po otwarciu trasy w czwartki przez WizzAir. Dotychczas węgierski przewoźnik na trasie Warszawa – Keflavik latał w poniedziałki, środy i niedziele, a koszt lotu w tym samym terminie co mój wynosił powyżej 500 zł.
Jak wspominałem wcześniej, posiadaj listę wymarzonych kierunków i przybliżonych wolnych terminów, a następnie obserwuj zniżki. Promocje na tanie loty najlepiej śledzić na stronach typu Fly4Free, Wakacyjni Piraci lub przeglądać na bieżąco strony przewoźników oraz wyszukiwarki lotów, np. Skyscanner lub Momondo.
Żongluj lotniskami
Oprócz czekania na promocję i obserwowania jedynie jednej trasy, np. Warszawa – Bangkok, bądź bardziej zaangażowany i elastyczny.
Ceny lotu najlepiej sprawdzać dla kilku miast wylotu i przylotu. Mieszkańcy zachodniej Polski szybciej dojadą do Berlina niż do polskiego Lublina, natomiast z południa Polski łatwiej dotrzeć do Pragi niż korzystać z promocji z Gdańska.
Przy moich wyjazdach na mecze piłkarskie linie lotnicze wiedzą, że w dacie meczu wierni fani swoich drużyn zakupią bilety bez względu na cenę.
Dlatego często jestem zmuszony do kombinowania z miejscem wylotu i przylotu. Na Mistrzostwa Świata do Rosji leciałem z Berlina, ponieważ Niemcy grali w innych miejscowościach niż Polacy. Na mecze Manchesteru United latałem do pobliskiego Liverpoolu, a później do Manchesteru dojeżdżałem w ciągu półtorej godziny autobusem. Płacąc za bilet lotniczy około 50 złotych i za autobus ok. 5 funtów (ok. 25 zł), zamiast 400 zł za bezpośredni lot do Manchesteru. Tracąc maksymalnie 2 godziny na dojazd, zaoszczędzałem ponad 300 złotych. Chyba warto?
Lataj z przesiadką
Oprócz kombinowania z lotniskiem wylotu i przylotu, możesz również próbować rozbić droższy, bezpośredni lot na przelot z przesiadką.
Gdy większość ludzi kupuje bezpośrednie loty na trasie Polska – Madera za prawie 1000 złotych, Ty możesz wykorzystać tanie loty z Polski do Londynu (najczęściej ok. 100 zł), a tam przesiąść się na lot na Maderę, który jest zdecydowanie tańszy niż z Polski.
Możesz też połączyć obie sztuczki, czyli żonglowanie lotniskami i latanie z przesiadkami. Obecnie szczyt popularności w Polsce przeżywa Tajlandia, przez co loty z Warszawy (z przesiadką w Chinach lub na Półwyspie Arabskim) najczęściej kosztują 3000 – 4000 złotych.
Ja pamiętając ceny ok. 1500 zł na tej trasie sprzed kilku lat, nie byłem w stanie przełknąć takiego kosztu biletów. Kupiłem loty ze Sztokholmu do Bangkoku za 1800 złotych, a do Sztokholmu doleciałem z Poznania linią Ryanair za 59 zł w jedną stronę. Nie dość, że zapłaciłem niecałe 2000 zł, to wyleciałem z miasta zamieszkania, bez potrzeby dojazdu do Warszawy.

Tanie loty
Planujesz wyjazd? Organizację wyjazdu rozpocznij od znalezienia tanich lotów przy użyciu wyszukiwarki Skyscanner.
7. Tanie noclegi
Oprócz lotu, szczególnie przy dalszych podróżach poza Europę, dużą częścią kosztów wyjazdu są noclegi dlatego tanie podróżowanie równa się tanie noclegi.
Jeżeli jesteś podróżnikiem, który większość czasu spędzi eksplorując okolicę, zbędny będzie dla Ciebie piękny nocleg gwarantujący wiele udogodnień – nie będziesz mieć czasu z nich skorzystać. Skup się na innych zaletach.
Dla mnie najważniejszymi elementami, na które zwracam uwagę przy wyborze noclegu są:
- lokalizacja – najważniejsza rzecz, staram się szukać noclegów z jak najlepszym dostępem do komunikacji publicznej (jeśli w danym miejscu jest metro lub tramwaj, to głównie kieruję się tymi przystankami; autobus potrafi utknąć w korkach, ma więcej postojów i często ma trudniejszy zakup lub rozliczenie biletów, np. na minuty, co jest ciężkie do ocenienia w obcym mieście),
- cena vs. jakość – staram się szukać miejsc poza turystycznymi dzielnicami i kurortami, miejsca oddalone tylko o 2/3 przystanki od największych atrakcji potrafią być o połowę tańsze. Mieszkając przy stacji metra, wspomniane 3 przystanki jestem w stanie pokonać w 5 minut, docierając w wyznaczone miejsce szybciej niż na pieszo z turystycznych dzielnic – nie zamieszkasz przecież kilka metrów od Koloseum, a z metra wychodzisz bezpośrednio naprzeciwko tej atrakcji.

- opinie – jeśli szukam taniego noclegu na portalach typu Booking, filtruje po ocenie wyższej niż 8.0 (oceny na tych portalach i tak są zawyżone, więc poniżej 8 to najczęściej bardzo niska jakość), później sprawdzam opinie tego noclegu w Google Maps i opcjonalnie Tripadvisor – wykluczam obiekty z poważnymi problemami, jak brud, grzyb czy niedziałające rzeczy; raczej nie interesuje mnie hałas okolicy (i tak będę mocno spać po całym dniu zwiedzania) czy humor obsługi,
- godziny zameldowania i wymeldowania – szczególnie ważne, gdy przylatuję do danego miejsca rano, szukam wtedy noclegów z szybkim zameldowaniem, aby odłożyć torbę i odświeżyć się po podróży. Podobnie jest przy wylotach popołudniu – wolę mieć do dyspozycji pokój jak najdłuższej, aby rano pozwiedzać, a później odświeżyć się i zabrać torbę (bez płacenia za przechowalnię poza hotelem),
- rodzaj noclegu – preferuję apartamenty, szczególnie z opcją samodzielnego zameldowania – są najczęściej większe niż pokój hotelowy i wyposażone w kuchnię, pozwalającą na samodzielne przygotowanie śniadania czy kolacji. To kolejna opcja na zaoszczędzenie.

Wybór noclegu posiadającego kuchnię i położonego w dzielnicy mieszkalnej, a nie turystycznej pozwala zaoszczędzić nawet tysiąc złotych na osobę podczas tygodniowego wyjazdu.
Oprócz tego staraj się rezerwować noclegi krótko po zakupieniu lotów. Niższa dostępność noclegów, powoduje wzrost ich ceny. Szukając noclegu tuż przed wyjazdem po pierwsze nie masz dużego wyboru, a po drugie jest o wiele drożej. Dodatkowo podróż w kilka osób, pozwala zaoszczędzić więcej. Koszt pokoju czy apartamentu dla jednej i dwóch osób jest najczęściej podobny, a cena rozkłada się wtedy na 2 osoby. Za wynajem większych apartamentów (z kilkoma łóżkami) płacimy stałą cenę bez względu na ilość podróżujących, takie miejsca pozwalają na nocowanie 4-6 osób, w tej samej cenie co przy 2 osobach.
Moją niezawodną strategią jest znalezienie kilku najlepszych miejsc, tuż po zakupie lotu. Szukam ich głównie korzystając z portali posiadających mapę – typu Booking, Airbnb czy wyszukiwarka hoteli w Google.

Następnie porównuje ceny znalezionych noclegów w popularnych porównywarkach, a później rezerwuję najlepszy z nich na najtańszej platformie, ale tylko taki posiadający darmową anulację.
Odtąd co jakiś czas przeglądam pozostałe zapisane miejsca oraz szukam nowych – jeśli znajdę coś tańszego, ale równie dobrego, podmieniam rezerwację. Jeśli mam pewność, że dotrę na miejsce, mogę wtedy skorzystać z opcji bez darmowej anulacji, często jest tańsza o średnio 50-200 zł za dobę.
8. Żyj jak miejscowy
W trakcie moich podróży najchętniej wtapiałbym się w tłum miejscowych i żył jak oni, niestety poza Europą jest to trudne. Karnacja, wzrost, ubiór oraz język błyskawicznie mnie zdradzają, przez co można stać się nazwanym gringo w Ameryce Południowej i farangiem w Azji.
Pozostaje jedynie zachowywać się jak obcokrajowiec, który mieszka w danym miejscu już od kilku lat i obserwować styl życia miejscowych. Warto przed wyjazdem nauczyć się kilku zwrotów w języku używanym w naszej destynacji. Przywitanie i podziękowanie w sklepie czy restauracji w ich ojczystym języku przełamie pierwsze lody.
Na każdej z moich wypraw próbuje poznać lokalne obyczaje i ceny. Bo te często są inne dla mieszkańców i przyjezdnych. Taksówkarze nie chcą włączyć taksometru, podając wysokie kwoty za cały przejazd (wystarczy porównać to z ceną Ubera lub Graba). Podobnie wygląda z przemieszczaniem się transportem publicznym, korzystajcie z tego przeznaczonego dla miejscowych, a nie turystów. Będąc w Bangkoku kierowcy tuk tuków proponowali przewiezienie mnie za 30 złotych trasą, którą pokonywałem autobusem miejskim za 1,50 zł. Podobnie było z dojazdem do okolicznej miejscowości Mae Klong. Za 18 złotych przejechałem ponad 150 kilometrów busikiem wraz z Tajami, zamiast płacić prawie 100 złotych firmie turystycznej.
W restauracjach możemy trafić na menu w różnych językach, a w tym po angielsku ceny mogą być wyższe (sprawdźmy czy zgadzają się z tymi na stronie internetowej lub TripAdvisor).
Większość posiłków, przede wszystkim śniadania i kolacje, podczas moich wyjazdów kupuje w marketach. Przecież miejscowi też nie jedzą codziennie w restauracji. Na obiady udaje się do małych knajpek, lokalnych bazarów lub wózków ze street foodem. Oczywiście tam, gdzie stołuje się najwięcej lokalsów.
Opinią tubylców kieruje się również przy wyborze atrakcji, są tu przecież na co dzień. I oczywiście nie proponują zobaczenia kolejnego, nudnego muzeum z przewodników, ale wskażą najpiękniejsze jezioro w okolicy, oryginalny budynek, lokalne miejsce rozrywki czy spokojny park.
9. Tanie jedzenie w podróży
- zakupy w marketach – jak wspominałem w poprzednim punkcie, często korzystam z produktów z marketu, ale największy problem mam zawsze ze znalezieniem pieczywa podobnego do polskiego; niestety wszędzie poza Polską jest ono mocno gumowe i sztuczne,
- gotowanie samemu – na wakacje nie jedzie się, żeby gotować, ale jeśli chce się podróżować budżetowo np. po Islandii niestety nie ma innego wyboru; przez tydzień pobytu na tej wyspie zjadłem jedynie jeden posiłek z restauracji i zapłaciłem za niego około 90 złotych,
- bufety, jesz ile chcesz – dobra opcja, jeśli chcesz najeść się do syta, przede wszystkim w drogich krajach, takich jak Skandynawia; płacisz raz określoną sumę i samemu nakładasz sobie to na co masz ochotę,
- bazary i małe knajpki – moje ulubione miejsce posiłków w każdym kraju, szybkie, dobre i tanie jedzenie,
- street food – ulice zapełnione niewielkimi straganami i wózkami z jedzeniem, ten obrazek kojarzy się głównie z Azją; jedynym minusem w porównaniu do bazarów jest fakt, że niektóre stragany nie posiadają miejsc siedzących do skonsumowania posiłku,
- fast food – owiany złą sławą, ale często jest najtańszym rozwiązaniem w drogich krajach; podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych zakochałem się w burgerach z In-N-Out i nowojorskiej pizzy za 1$,
- lokalne jedzenie – będąc w danym kraju korzystaj z lokalnej kuchni, jest ona tańsza i smaczniejsza od globalnych sieciówek oraz importowanych potraw; jedzenie pizzy w Azji nie ma sensu – możesz przecież za grosze polecieć na nią do Włoch; przy zakupach w sklepie korzystaj również z krajowych marek, a nie tych znanych na całym świecie – nie są w niczym lepsze (np. zjedz miejscowego batona zamiast Twixa),
- butelka na wodę – zamiast kupować malutką wodę na lotnisku, nabądź bidon lub butelkę do wody i uzupełnij ją z kranu lub specjalnych poidełek,
- aplikacje z jedzeniem – ostatnio popularne są także aplikacje ratujące jedzenie przed zmarnowaniem, typu Too Good To Go. Pozwalają na zakup w niższych cenach, niesprzedanego jedzenia. Są one dostępne np. po zakończeniu śniadań w hotelach czy tuż przed zamknięciem restauracji lub piekarni.

10. Tani transport
- autostop – używany przez wielu backpackersów, sposób na darmowe przemieszczanie się,
- BlaBlaCar – wspólny przejazd kierowcy i pasażerów połączonych przez portal internetowy, dobry sposób na obniżenie kosztów podróży, bardziej komfortowy niż publiczne środki transportu,
- bilety czasowe – podczas dłuższego pobytu w jednym miejscu i korzystania z komunikacji miejskiej warto zainteresować się biletami okresowymi; np. tygodniowy bilet na metro w Nowym Jorku kosztujący 32$ zwrócił się mi już po 12 przejazdach (1 przejazd kosztował 2,75$), czyli po niecałych dwóch przejazdach dziennie,
- Uber/Bolt/Grab zamiast taxi – korzystaj z przejazdów, w których znasz cenę z góry, kwoty płacone taksówkarzom są często mocno zawyżone; jeśli musisz przemieszczać się taksówką sprawdź orientacyjną cenę przejazdu na tej trasie w aplikacji Uber lub Bolt,
- wyszukiwarki połączeń – przy planowaniu podróży masowymi środkami transportu warto skorzystać z wyszukiwarek połączeń, w niektórych krajach najtańszym połączeniem będzie przejazd pociągiem, a w innym autobusem; ze swojej strony polecam korzystanie z Rome2Rio oraz 12Go Asia przeznaczonego dla krajów azjatyckich,
- Flixbus – wiele z promocji lotniczych swój początek i koniec ma na lotniskach naszych sąsiadów – m.in. w Berlinie, Frankfurcie czy Pradze; do tanich przejazdów po Europie warto skorzystać z oferty Flixbusa, w którym koszt przejazdu możemy często obniżyć dzięki kuponom z Gruponu – podczas promocji 39,99 zł zapłacimy za bilet w jedną stronę bez względu na wybraną trasę, a 69,99 za przejazd w obie strony,
- nocne przejazdy – przy długich przejazdach autobusem lub pociągiem warto wybierać kursy w godzinach nocnych, nie tracimy jednego z dnia naszego wyjazdu, a dodatkowo nie musimy płacić za nocleg; ja z takiego rozwiązania korzystałem m.in. w Rosji na trasie Moskwa – Kazań jadąc pociągiem nocnym ponad 10 godzin oraz przy przejeździe z Singapuru do Kuala Lumpur busem,
- zakup biletów z wyprzedzeniem lub w kilka osób – niektórzy przewoźnicy premiują klientów kupujących bilety wcześniej niż w dzień przejazdu czy podróżujących w kilka osób, takie promocje ma nawet polskie PKP. Drugim plusem wcześniejszego zakupu przejazdu jest pewność miejsca w wybranym środku transportu.
11. Tanie wypożyczenie samochodu
Rozrzut między ofertami różnych wypożyczali sięga nawet tysiąca złotych przy wynajmie auta na tydzień. Po pierwsze najlepiej korzystać z wyszukiwarek wypożyczalni, w których posortujesz oferty od najtańszych. Oprócz tego sprawdzaj lokalne wypożyczalnie, mniej znane, ale konkurujące z sieciówkami ceną. Często wynajem auta zwraca się już w porównaniu z jedną trasą (w obie strony) wykonaną taksówką. Gdy chcesz jeździć więcej lub w miejsca oddalone od cywilizacji, wynajem auta będzie genialnym rozwiązaniem.
12. Atrakcje
Moje podróże nie polegają na odhaczeniu najpopularniejszych atrakcji turystycznych i powrocie do hotelu z basenem. Dlatego podczas poznawania nowych miejsc wole zgubić się w uliczkach miasta albo skorzystać z darmowych atrakcji, zamiast płatnego wstępu do muzeum.
Podczas wyjazdu proponuje Tobie wybieranie z płatnych rozrywek tylko te rzeczy, które są unikatowe dla miejsca, w którym się znajdujesz. Na najwyższy budynek świata wejdziesz tylko w Dubaju, ale skoczyć ze spadochronem możesz wszędzie – nawet w Polsce. Płacąc przy okazji 3 razy mniej, a z uwagi na ogromne emocje towarzyszące pierwszemu skokowi w życiu na pewno nie będziesz w stanie podziwiać tego miasta podczas lotu.
Przed zakupem biletów wstępu warto sprawdzić również stronę internetową atrakcji. Często zdarza się, że wejściówki kupione online są tańsze lub zaoszczędzą nam godzinne stanie w kolejce do kasy. Możesz sprawdzić również czy dostępne są kody rabatowe, o których piszę w następnym punkcie.
W wielu miejscach obowiązują również darmowe (lub tańsze) dni na zwiedzanie. Przykładowo Luwr możemy zwiedzać za darmo w pierwszy piątek miesiąca. Ciekawą opcją jest także możliwość skorzystania z przewodników, którym płacimy według uznania.
13. Kody rabatowe
Wiele stron z biletami, noclegami czy różnymi produktami na końcu procesu sprzedażowego posiada miejsce na kod rabatowy. Takimi portalami oferującymi noclegi oraz bilety na atrakcje są m.in. Hotels.com, Expedia czy StubHub. Przed finalizacją zamówienia warto przeszukać internet w celu znalezienia zniżki – często 20% lub 30%. W Google wpisujemy po prostu Expedia promo code lub Stubhub discount.
Inną ciekawą stroną z rabatami jest Grupon, a także Ebay, na którym zakupimy kupony rabatowe, np. Dubai Entertainer. Natomiast zwrot części poniesionych przez nasz kosztów możemy odzyskać używając przy zakupach programu cashback – Plente. Dla przykładu podczas zakupów na Decathlon czy RTV AGD portal zwróci Tobie kilka % ceny zakupów.
14. Płatności i karty walutowe
Wszędzie, gdzie jest to możliwe dokonuje płatności kartą – również zagranicą. Na początku moich płatności w obcych walutach denerwowało mnie, że kurs waluty na mojej karcie złotówkowej nie zgadza się z tym na giełdzie. Kupując bilety o wartości 400 złotych z konta znikało ok. 450 zł. Oczywiście bank posiada gorszy kurs, a na dodatek stosuje dodatkową prowizję za przewalutowanie (w okolicach 3-4%).
Co np. przy płatności w chińskich juanach kartą do konta w polskich złotówkach prowadzi do ponoszenia kilku opłat. Dla przykładu kupujemy bilety za 1000 juanów, które według standardowego kursu Visy/MasterCard powinny kosztować 543 złotych.
- Bank zamienia juany na główną walutę rozliczeniową – jest to najczęściej dolar (USD) lub euro (EUR):
- standardowy kurs: 1$ = 6,88 juanów (145,37$ = 1000 RMB), bank posiada kurs: 1$ = 6,60 juanów (151,51$ = 1000 RMB),
- na samym kursie bankowym tracimy ponad 6$, dodatkowo bank dolicza 3% za przewalutowanie: za 1000 juanów, płacimy ostatecznie 156,05$ zamiast 145,37$,
- Bank zamienia dolary na walutę rozliczeniową konta, czyli polskie złotówki (PLN):
- standardowy kurs: 1 zł = 0,27$ (582,93 zł = 156,05$), kurs banku: 1 zł = 0,26$ (600,19 zł = 156,05$),
- do straconych 40 złotych na wymianie juanów na dolary, tracimy kolejne 17 złotych na kursie PLN-USD, dodatkowo dochodzi następne 3% za przewalutowanie: 600,19 zł + 3% daje nam 618,20 zł.
Finalnie transakcja, która miała kosztować nas 543 złotych pobiera z naszego konta 618,20 złotych. Bankowi oddajemy za darmo aż 75,20 zł!
Jak płacić zagranicą, aby uniknąć dodatkowych opłat?
Czy da się uniknąć opłat za przewalutowanie, o których przed chwilą mówiliśmy? Oczywiście! Możemy założyć specjalną kartę walutową w dowolnym banku, jednak te zamiast naliczać prowizję za wymianę pieniędzy, często pobierają należność za utrzymanie karty, np. 8 złotych miesięcznie. A może okazać się, że karty użyjemy tylko przez 2 tygodnie w roku będąc na urlopie.
Przez ostatnie lata przetestowałem kilka usług, przedstawiam Tobie 3 najciekawsze z nich.
Revolut
Mocno popularna w Polsce aplikacja z kartą wielowalutową (obsługuje ponad 150 walut) i możliwością prowadzenia kont w 29 walutach. Revoluta doładowujemy swoją kartą płatniczą. Po przelaniu złotówek na konto możemy od razu rozpocząć płacenie w dowolnej walucie. Płatności są automatycznie przewalutowane do najkorzystniejszej waluty. Do rozliczenia transakcji używane są aktualne kursy walut MasterCard, czyli najlepszy możliwy przelicznik.
Wyższe kursy czekają na nas tylko podczas płacenia w tajskich batach i ukraińskich hrywnach (dodatkowo 1% – w tygodniu i 2% – w weekend) oraz w weekendy dla wszystkich walut. Dla USD, GBP, EUR, AUD, CAD, NZD, CHF, JPY, SEK, HKD, NOK, SGD, DKK, i CZK doliczane jest 0,5%, a dla wszystkich pozostałych 1%.
Drugim sposobem płatności jest ręczna wymiana, np. złotówek na dolary. Jeśli zrobimy to w tygodniu unikniemy 0,5% weekendowej prowizji.
Z bankomatu bezpłatnie w ciągu miesiąca możemy wypłacić 800 złotych, przekroczenie limitu jest równoznaczne z naliczaniem 2% prowizji.
Samo utrzymanie karty jest bezpłatne, opłata naliczana jest jedynie za wysłanie karty pocztą. Na szczęście czytelnicy mojego bloga mogą skorzystać z promocji i otrzymać kartę za darmo. Wystarczy założyć konto na Revolut ze specjalnego linku.
Kantor Walutowy Alior Bank
Coś dla osób, które boją się skorzystać z usług firm zarejestrowanych poza granicami Polski. Co najważniejsze nie musisz posiadać konta osobistego w Alior Banku, aby móc użytkować ich Kantor Walutowy.
W Kantorze Alior Banku możemy wymieniać złotówki na jedną z trzech walut – dolarów, euro i funtów. Nie oznacza to jednak, że nie możemy płacić w innych walutach. Wszystkie transakcje dokonywane w pozostałych walutach są rozliczane z salda w euro po kursie Mastercard.
W Aliorze nie ma limitów na transakcje, więc nie są doliczane dodatkowe opłaty, co często powoduje, że jest to lepsza opcja niż popularny Revolut.
Największym plusem karty z Alior Banku, względem do innych kart, jest usługa 3-D Secure. Czyli dodatkowa metoda autoryzacji transakcji, np. jednorazowym hasłem otrzymanym SMSem. Niektóre strony internetowe nie zezwalają na płatności kartami bez tej funkcji.
Wydanie i utrzymanie karty jest bezpłatne, konto założysz tutaj.
Karta kredytowa z PKO
Kolejną ciekawą opcją, szczególnie dla osób częściej podróżujących, będą karty kredytowe od PKO. Co jest bardzo ważne korzystając z karty kredytowej nie blokujemy sobie własnych środków, płacimy z przyznanego limitu. Jego spłata może nastąpić nawet 55 dni po płatności. Jest to szczególnie przydatne jeśli:
- zauważymy genialną promocję na lot czy nocleg, a nie mamy wystarczającej ilości środków, bo czekamy na wypłatę
- płacimy za znajomych – nie muszą wtedy wykonywać przelewu przed płatnością
Karta oferuje darmowe przewalutowania oraz bezpłatną wypłatę z bankomatów za granicą. Oprócz tego właściciel karty objęty jest ubezpieczeniem podróżnym od 1 mln zł do nawet 35 mln zł, dodatkowo ubezpieczenie obejmuje też koszty rezygnacji z wyjazdu czy wynajęte auto w podróży (nie musimy wtedy korzystać z drogiego ubezpieczenia z wypożyczalni).
PKO oferuje dwa rodzaje kart – Mastercard Platinum oraz PKO Visa Infinite, ta druga gwarantuje nam i osobom z nami podróżującymi 10 darmowych wejść do saloników Priority Pass. Pierwsza karta wymaga 60 000 zł obrotu rocznie, w innym wypadku zapłacimy 300 zł – co jest kwotą niższą od kosztu ubezpieczenia podróżnego. Druga karta wymaga 98 400 zł obrotu rocznie, transakcje o niższej kwocie wiążą się z opłatą roczną 1000 zł – kwota jest niższa niż wartość 10 wejść do saloników.
Unikaj prowizji w bankomatach
Nawet używanie najlepszych kart walutowych nie oznacza, że unikniemy wszystkich opłat. Wiele zagranicznych bankomatów pobiera opłaty za wypłatę pieniędzy. Informacja o wysokości prowizji musi pojawić się na ekranie bankomatu, zawsze czytaj wszystkie komunikaty.
Przy takiej sytuacji warto anulować transakcję i poszukać innej maszyny. Często tylko wybrani właściciele bankomatów nakładają na nie opłaty. Jeśli jesteś w kraju, w którym dodatkowe prowizje są powszechne poszukaj najtańszego bankomatu. Czasami przejście na drugą stronę ulicy pozwala zaoszczędzić nawet kilkanaście złotych. W centrum Nowego Yorku standardowa opłata za wypłatę wynosi około 3,5-4$, natomiast najniższa 99 centów.
Odrzucaj DCC (Dynamic Currency Conversion)
DCC, czyli przeliczanie kwoty transakcji na walutę, w której posiadamy kartę po kursie operatora terminalu. Proponowane jest w ostatnim etapie płatności kartą za pomocą czipu lub przy wypłacie pieniędzy z bankomacie. Na ekranie terminalu wyświetla się wtedy przybliżona kwota wydatków i pytanie TAK czy NIE. Za każdym razem odrzucamy propozycję klikając czerwony przycisk.
Jak to wygląda w praktyce? Porównamy to na przykładzie zakupu pizzy w Rzymie. Płacimy kartą wydaną w Polsce obsługującą walutę euro.
- bez DCC – pizza kosztuje 6€, transakcja jest rozliczana po kursie MasterCard (1€ = 4,30zł), czyli płacimy ostatecznie 25,80 zł;
- z DCC – terminal proponuje zamianę euro na polskie złotówki, ponieważ nasza karta pochodzi z Polski;
- przy transakcji z DCC właściciel terminalu posiada słaby kurs – za 1€ musimy zapłacić 4,50 zł, czyli płacimy 27 złotych;
- przypomnijmy, że na zakupy udaliśmy się przygotowani w odpowiednią kartę – obsługującą euro, więc dodatkowo operator karty musi przeliczyć te 27 złotych na euro (1 zł = 0,24€), ostatecznie pobierając z konta 6,48€ (czyli 27,86 zł) zamiast 6€.
15. Oszczędzanie na tanie podróże
Częste pytanie, zadawane przez znajomych to Skąd masz pieniądze na podróże? Doświadczenie zawodowe i zarobki podobne, wydatki stałe również. Więc jak to możliwe, że większość osób nie stać na podróżowanie?
Odpowiedź jest prosta. Wiele osób nie wie ile kosztują podróże, sugerują się cenami biur podróży, które są bardzo wysokie. Misją mojej strony jest właśnie udowodnienie, że podróżowanie jest tanie. Weekendowy wyjazd do Włoch zamknie się bez problemu w kwocie ok. 400 złotych. Więcej wydajemy przy pierwszych lepszych zakupach w galerii handlowej.
Drugą przeszkodą w spełnianiu marzeń o podróżach w różne zakątki świata jest brak umiejętności zarządzania budżetem. Przez kilka ostatnich lat wyrobiłem sobie taktykę i nawyki, które pozwalają mi na wiele zagranicznych wypraw w jednym roku. Przedstawiam je poniżej, mam nadzieje, że zastosujesz porady również u siebie.
Jak oszczędzam pieniądze na podróże?
- rachunki opłacane na czas – każdy z rachunków i tak będzie trzeba opłacić, a za spóźnienie doliczane są odsetki i odejmowane rabaty za terminowe płatności,
- darmowe konto bankowe – każdy z banków musi posiadać w swojej ofercie darmowe konto, jeśli dotychczas za nie płacisz zmień je natychmiast,
- konto oszczędnościowe – wszystkie moje środki lądują na koncie oszczędnościowym, po pierwsze zyskuje paręset złotych miesięcznie na procencie, po drugie na to konto zaglądam raz w miesiącu, przez co nie nachodzą mnie myśli – ooo mam dużo pieniędzy, może sobie coś kupię,
- konto na wyjazdy – określoną kwotę miesięcznych wpływów przelewam na konto przeznaczone pod wydatki podróżnicze, nie bolą mnie wtedy niespodziewane duże koszty, np. bilety lotnicze,
- konto główne – na jedyne konto pod które mam podpięta kartę płatniczą przelewam co miesiąc tylko odliczoną kwotę na wydatki, dodatkowo niska kwota na koncie blokuje mnie przed niepotrzebnymi wydatkami,
- płatność tylko kartą – gdzie się da płacę kartą płatniczą, nie używam gotówki, dzięki czemu na koncie mam historię wszystkich swoich należności,
- rejestrowanie wydatków i wpływów – korzystam z aplikacji, w której zapisuje wszystkie należności i zarobki. Od momentu rejestrowania swojego budżetu skończyłem z niepotrzebnymi zakupami mocno niszczącymi mój stan konta – było mi po prostu głupio je wpisywać do wspomnianego programu. Dzięki aplikacji wiem ile i na co wydaje miesięcznie, gdzie mogę jeszcze przyciąć wydatki. Zastanów się, czy wiesz ile łącznie posiadasz pieniędzy? Ile kosztuje Cię jedzenie? Ile wydajesz na paliwo? Ja jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania w ciągu 10 sekund – to klucz do sukcesu w oszczędzaniu i samokontroli finansowej.
- dodatkowe wpływy – oprócz zarobków w pracy na etacie próbuje uzyskiwać także poboczne zarobki, szczególnie zależy mi na dochodzie pasywnym.
16. Ubezpieczenie podróżne
Na każdą podróż, a w szczególności poza Unią Europejską należy zaopatrzyć się w ubezpieczenie. Nie można patrzeć na ten wydatek jak na podwyższenie kosztu wyjazdu i ewentualne miejsce do zaoszczędzenia. W Stanach Zjednoczonych błahy pobyt w szpitalu może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych, a poważna choroba pochłonąć paręset tysięcy. Co przy braku ubezpieczenia może doprowadzić do naszego bankructwa lub nawet odmowy leczenia, a ostatecznie utraty zdrowia albo śmierci. Idealnym wyborem, aby uniknąć płacenia za ubezpieczenie, ale także za leczenie będzie skorzystanie ze wspomnianej karty kredytowej.
17. Pakowanie się na wyjazd
Coraz więcej standardowych linii lotniczych wprowadza do swojej oferty taryfy light bez bagażu rejestrowanego, dzięki czemu możemy podróżować jeszcze taniej. Niestety tanie linie lotnicze (np. Wizzair i Ryanair) ograniczają nawet bagaż podręczny i to do małego plecaka lub torebki. Co powoduje, że chcąc zabrać przynajmniej 40 litrowy plecak musimy dopłacić do biletu. Różnica cenowa pomiędzy walczącymi między sobą liniami powoli zaciera się.
Z wyjazdu na wyjazd staram zabierać się ze sobą mniej rzeczy. Na miejscu okazuje się, że połowy i tak nie używam. W swoje podróże ruszam najczęściej z 50 litrowym plecakiem Forclaz Quechua z Decathlonu. Często zdarzą się, że w samolocie spotykam kilka osób z tą torbą – jest niesamowicie popularna wśród podróżników.
Plecak bez problemu mieści się w maksymalnych wymiarach bagażów podręcznych we wszystkich standardowych liniach lotniczych, typu LOT, Lufthansa, Air Canada, Qatar Airways czy KLM. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie wydaje pieniędzy na bagaż rejestrowany (często około 500 zł), dodatkowo nie boję się o zgubienie i uszkodzenie mojej torby przez obsługę lotniska.
Zapewne myślicie, że chodzę po 3 dni w tych samych ubraniach przy wyjazdach 2-3 tygodniowych? Oczywiście, że nie. Na miejscu korzystam z pralni, które w wielu miejscach na świecie są bardziej popularne niż w Polsce. Większość ludzi w Azji czy Ameryce Północnej nie posiada w swoich domach pralek.

Biorąc 5-6 kompletów ubrań przy 3 tygodniowym wyjeździe wystarczy udać się 4 razy do pralni, natomiast przy około 10 dniowym pobycie korzystam z pralni tylko raz. Koszt wyprania całej zawartości mojego plecaka w Tajlandii kosztował mnie od 12 do 16 złotych, natomiast w Nowym Jorku ok. 6$ (23 zł).
Zaoszczędzenie kilkuset złotych na bagażu nie jest jednym plusem podróżowania jedynie z lekkim plecakiem. Jest on wygodniejszy w przemieszczaniu się, szczególnie w dużym tłoku. Mamy również wolne obie ręce – łatwiej jest nam korzystać z nawigacji, pić czy jeść. Można go wcisnąć w każde miejsce, kształtu twardej plastikowej walizki nie zmienimy. Dodatkowo mamy możliwość doczepienia do pasków różnych rzeczy, np. napojów, bidonów, statywów, ręczników czy kolejnego, mniejszego plecaka.