Tanie podróżowanie to zdecydowanie główny temat mojego bloga. W każdej relacji z wyjazdu szczegółowo opisuje jego koszty i ceny zagranicą. Dziś, krok po kroku, przedstawię Tobie sposoby na tanie podróże. Dzięki poradnikowi będziesz w stanie zorganizować tanie wakacje bez biura podróży.
Oczywiście tanio nie znaczy za darmo czy jak najtaniej. Tanie podróżowanie to nie jedzenie wypełnionych chemią zupek chińskich lub spanie i kąpanie się na stacji paliw, tak jak niektórzy myślą.
Nie wyobrażam sobie, aby podczas wyjazdu na drugi koniec świata nie spróbować lokalnej kuchni lub nie doświadczyć rzeczy, których nie przeżyjemy w innym kraju. Jednak bez problemu możemy mocno ograniczyć wydatki stosując się do kilku poniższych porad. Przy okazji zachowując komfort podróży.
1. Tanie loty
Pierwszą rzeczą, od której zaczynają się moje podróże jest zakup tanich biletów lotniczych. To tanie loty wyznaczają kierunek i termin wyjazdu. Jeden z pasażerów tego samego lotu może kupić bilet za 50 złotych, a drugi za 1000 zł otrzymując ten sam produkt – warto być tym, który zapłaci najmniej.
Obserwuj i czekaj na promocję
Motywacją do kupienia przeze mnie prawie każdego biletu lotniczego była promocja. Lot do Szanghaju kupiłem podczas promocji noworocznej Qatar Airways płacąc 1183 zł (standardowa cena wynosi około 1800 zł). Do Los Angeles poleciałem dzięki urodzinom LOTu, a na Islandię udałem się za 208 złotych po otwarciu trasy w czwartki przez WizzAir. Dotychczas węgierski przewoźnik na trasie Warszawa – Keflavik latał w poniedziałki, środy i niedziele, a koszt lotu w tym samym terminie co mój wynosił powyżej 500 zł.
Promocje na tanie loty najlepiej obserwować na stronach typu Fly4Free, Flipo lub przeglądać na bieżąco strony przewoźników oraz wyszukiwarki lotów, np. Skyscanner lub Momondo.
Elastyczne daty
Jeśli zależy Tobie na tanich biletach musisz być elastyczny, głównie z datami wylotu i przylotu. Ciężko znaleźć zadowalającą nas cenę w konkretnie upatrzone daty, typu 20 kwietnia – 28 kwietnia. Często wystarczy przesunąć wyjazd nawet o jeden lub dwa dni i przy tym obniżyć koszt wylotu nawet o kilkaset złotych.
Najtańsze loty znajdziemy, gdy wylot odbywa się w środku tygodnia i nie przypada na jakieś święto lub okres wakacyjny. Generalnie najmniej zapłacimy lecąc od poniedziałku do czwartku i od września do połowy grudnia oraz od połowy stycznia do maja lub maksymalnie czerwca.
Dla mnie najczęściej nie ma znaczenia czy polecę 15 czy 25 marca, dlatego określam jedynie zakres interesujących mnie miesięcy i wyszukuje lotów przy użyciu funkcji Skyscanner, która przeszukuje ceny biletów w całym miesiącu.
Jeśli zależy Tobie na konkretnych datach, a cena w nich nie jest satysfakcjonująca spróbuj lotów z innego lub na inne lotnisko blisko miejsca docelowego. Przy moich wyjazdach na mecze piłkarskie linie lotnicze wiedzą, że w dacie meczu wierni fani swoich drużyn zakupią bilety bez względu na cenę.
Dlatego często jestem zmuszony do kombinowania z miejscem wylotu i przylotu. Na Mistrzostwa Świata do Rosji leciałem z Berlina, ponieważ Niemcy grali w innych miejscowościach niż Polacy. Na mecze Manchesteru United latałem do Liverpoolu, a później do Manchesteru dojeżdżałem w ciągu półtorej godziny autobusem. Płacąc za bilet lotniczy około 50 złotych i za autobus ok. 5 funtów (ok. 25 zł), zamiast 400 zł za bezpośredni lot do Manchesteru. Tracąc maksymalnie 2 godziny na dojazd, zaoszczędzałem ponad 300 złotych. Chyba warto?
Elastyczny kierunek
Przy wielu podróżach, oprócz daty, należy był elastycznym również przy wyborze kierunku wyjazdu. Jeśli planujesz zwiedzić kilkadziesiąt państw warto stworzyć własną podróżniczą listę marzeń, w której zawrzemy interesujące nas kraje. Przy takim rozwiązaniu nie nastawiasz się na konkretne państwo, a po prostu czekasz na promocyjną cenę do miejsca, które z chęcią odwiedzisz. Idealnym przykładem jest moja podróż do Chin. Zawsze miałem to państwo w tyle głowy, jednak bez niespodziewanej niskiej ceny pewnego dnia, zapewne nie dotarłbym tam do dziś. Nie było to miejsce na górze mojej listy.
Kolejnym plusem bycia elastycznym są zaoszczędzone pieniądze przy podróżach w miejsca rzadziej odwiedzane. Jednymi z moich destynacji marzeń są m.in. Alaska, Grenlandia czy okolice Ziemi Ognistej. Ceny biletów w te kierunki są bardzo wysokie, dochodzące nawet do 4000 zł. Promocje pojawiają się niezwykle rzadko – nawet tylko raz w roku. Dlatego zamiast nastawiać się na wyjazd w te miejsca w najbliższej przyszłości – warto obserwować ze spokojem oferty linii lotniczych, a nawet ustawić alerty wysyłane na maila. Przy takim zachowaniu jesteśmy w stanie zaoszczędzić parę tysięcy. Podobną taktykę warto zastosować również w przypadku tras, na których monopol posiada tylko jedna linia lotnicza ustalająca wysokie ceny.
Często przy wyszukiwaniu konkretnego połączenia można natrafić na inne miejsce w bardzo dobrej cenie. A także znaleźć ciekawą ofertę z dłuższą przesiadką w miejscu o którym nawet nie myśleliśmy. Tak było podczas mojej podróży do Azji Południowo-Wschodniej, gdy w trakcie powrotu do Europy jeden dzień spędziłem w Omanie. Jednocześnie ciesząc się z odwiedzenia kolejnego nowego miejsca oraz bardzo niskiej ceny przelotu na całej trasie Europa-Azja-Europa.
Jeśli masz problem z określeniem kolejnego miejsca swojej podróży możesz skorzystać z wyszukiwarek oferujących wybranie wyłącznie miejsca wylotu. Strony, które wyświetlają najtańsze loty, np. 2 czerwca na trasie Warszawa – gdziekolwiek to Azair oraz Skyscanner.
2. Tanie noclegi
3. Podróże poza szczytem sezonu
Oprócz powyższych porad, zawsze trzymam się również zasady, że podróżuje wyłącznie poza szczytem sezonu. Żaden z moich dotychczasowych 50 lotów nie odbył się w europejskich miesiącach wakacyjnych – lipcu i sierpniu.
Najczęściej w podróż do danego kraju udaje się chwilę przed rozpoczęciem sezonu lub na jego koniec. Czasami zdarza się także wyjeżdżać totalnie poza sezonem turystycznym, jeśli w takiej wyprawie nie przeszkadza pogoda. Dla przykładu na Maderze temperatura powietrza przez cały rok oscyluje wokół 20 stopni, więc nie ma dużej różnicy między wyjazdem w marcu, a w lipcu.
Głównym powodem takiego podróżowania są oczywiście pieniądze. W szczycie sezonu koszty noclegu rosną nawet kilkakrotnie, ceny biletów lotniczych, transportu i atrakcji również są wyższe niż w pozostałej części roku. Dodatkowo we wszystkich obleganych miejscach turystycznych jesteśmy sami lub maksymalnie w kilkanaście osób.
Będąc na Islandii w maju, czyli około miesiąc przed nalotem turystów z całego świata, nawet w najpopularniejszych miejscach tego kraju byłem praktycznie sam. W okresie wakacji przy jednej atrakcji możecie trafić nawet na ponad setkę osób.
4. Tanie podróżowanie – samemu czy z partnerem?
Kontrowersyjny punkt, ale niestety prawdziwy. Podróżowanie nawet w dwie osoby jest o wiele tańsze niż samemu. Koszt noclegu dla jednego gościa jest porównywalny, a często taki sam jak za pokój dwuosobowy. Wszystkie koszty taksówek, wypożyczenia auta, paliwa, parkingu również dzielą są na więcej osób. Często możemy również skorzystać z oferty kup 2, płać za 1, np. w Dubaju.
Jeśli nie masz partnera do podróży wśród znajomych możesz spróbować znaleźć go na wielu grupach na Facebooku, forach podróżniczych lub po prostu na miejscu.
5. Żyj jak miejscowy
W trakcie moich podróży najchętniej wtapiałbym się w tłum miejscowych i żył jak oni, niestety poza Europą jest to trudne. Karnacja, wzrost ubiór oraz język błyskawicznie mnie zdradzają, przez co można stać się nazwanym gringo w Ameryce Południowej i farangiem w Azji.
Pozostaje jedynie zachowywać się jak obcokrajowiec, który mieszka w danym miejscu już od kilku lat i obserwować styl życia miejscowych. Warto przed wyjazdem nauczyć się kilku zwrotów w języku używanym w naszej destynacji. Przywitanie i podziękowanie w sklepie czy restauracji w ich ojczystym języku przełamie pierwsze lody.
Na każdej z moich wypraw próbuje poznać lokalne obyczaje i ceny. Bo te często są inne dla mieszkańców i przyjezdnych. Taksówkarze nie chcą włączyć taksometru, podając wysokie kwoty za cały przejazd (wystarczy porównać to z ceną Ubera lub Graba). Podobnie wygląda z przemieszczaniem się transportem publicznym, korzystajcie z tego przeznaczonego dla miejscowych, a nie turystów. Będąc w Bangkoku kierowcy tuk tuków proponowali przewiezienie mnie za 30 złotych trasą, którą pokonywałem autobusem miejskim za 1,50 zł. Podobnie było z dojazdem do okolicznej miejscowości Mae Klong. Za 18 złotych przejechałem ponad 150 kilometrów busikiem wraz z Tajami, zamiast płacić prawie 100 złotych firmie turystycznej.
W restauracjach możemy trafić na menu w różnych językach, a w tym po angielsku ceny mogą być wyższe (sprawdźmy czy zgadzają się z tymi na stronie internetowej lub TripAdvisor).
Większość posiłków, przede wszystkim śniadania i kolacje, podczas moich wyjazdów kupuje w marketach. Przecież miejscowi też nie jedzą codziennie w restauracji. Na obiady udaje się do małych knajpek, lokalnych bazarów lub wózków ze street foodem. Oczywiście tam, gdzie stołuje się najwięcej lokalsów.
Opinią tubylców kieruje się również przy wyborze atrakcji, są tu przecież na co dzień. I oczywiście nie proponują zobaczenia kolejnego, nudnego muzeum z przewodników, ale wskażą najpiękniejsze jezioro w okolicy, oryginalny budynek, lokalne miejsce rozrywki czy spokojny park.
6. Tanie jedzenie w podróży
- zakupy w marketach – jak wspominałem w poprzednim punkcie, często korzystam z produktów z marketu, ale największy problem mam zawsze ze znalezieniem pieczywa podobnego do polskiego; niestety wszędzie poza Polską jest ono mocno gumowe i sztuczne,
- gotowanie samemu – na wakacje nie jedzie się, żeby gotować, ale jeśli chce się podróżować budżetowo np. po Islandii niestety nie ma innego wyboru; przez tydzień pobytu na tej wyspie zjadłem jedynie jeden posiłek z restauracji i zapłaciłem za niego około 90 złotych,
- bufety, jesz ile chcesz – dobra opcja, jeśli chcesz najeść się do syta, przede wszystkim w drogich krajach, takich jak Skandynawia; płacisz raz określoną sumę i samemu nakładasz sobie to na co masz ochotę,
- bazary i małe knajpki – moje ulubione miejsce posiłków w każdym kraju, szybkie, dobre i tanie jedzenie,
- street food – ulice zapełnione niewielkimi straganami i wózkami z jedzeniem, ten obrazek kojarzy się głównie z Azją; jedynym minusem w porównaniu do bazarów jest fakt, że niektóre stragany nie posiadają miejsc siedzących do skonsumowania posiłku,
- fast food – owiany złą sławą, ale często jest najtańszym rozwiązaniem w drogich krajach; podczas pobytu w Stanach Zjednoczonych zakochałem się w burgerach z In-N-Out i nowojorskiej pizzy za 1$,
- lokalne jedzenie – będąc w danym kraju korzystaj z lokalnej kuchni, jest ona tańsza i smaczniejsza od globalnych sieciówek oraz importowanych potraw; jedzenie pizzy w Azji nie ma sensu – możesz przecież za grosze polecieć na nią do Włoch; przy zakupach w sklepie korzystaj również z krajowych marek, a nie tych znanych na całym świecie – nie są w niczym lepsze (np. zjedz miejscowego batona zamiast Twixa),
- butelka na wodę – zamiast kupować malutką wodę na lotnisku, nabądź bidon lub butelkę do wody i uzupełnij ją z kranu lub specjalnych poidełek.
7. Tani transport
- autostop – używany przez wielu backpackersów, sposób na darmowe przemieszczanie się,
- BlaBlaCar – wspólny przejazd kierowcy i pasażerów połączonych przez portal internetowy, dobry sposób na obniżenie kosztów podróży, bardziej komfortowy niż publiczne środki transportu,
- bilety czasowe – podczas dłuższego pobytu w jednym miejscu i korzystania z komunikacji miejskiej warto zainteresować się biletami okresowymi; np. tygodniowy bilet na metro w Nowym Jorku kosztujący 32$ zawraca się już po 12 przejazdach (1 przejazd kosztuje 2,75$), czyli po niecałych dwóch przejazdach dziennie,
- Uber/Grab zamiast taxi – korzystaj z przejazdów, w których znasz cenę z góry, kwoty płacone taksówkarzom są często mocno zawyżone; jeśli musisz przemieszczać się taksówką sprawdź orientacyjną cenę przejazdu na tej trasie w aplikacji Uber lub Grab,
- wyszukiwarki połączeń – przy planowaniu podróży masowymi środkami transportu warto skorzystać z wyszukiwarek połączeń, w niektórych krajach najtańszym połączeniem będzie przejazd pociągiem, a w innym autobusem; ze swojej strony polecam korzystanie z Rome2Rio oraz 12Go Asia przeznaczonego dla krajów azjatyckich,
- Flixbus – wiele z promocji lotniczych swój początek i koniec ma na lotniskach naszych sąsiadów – m.in. w Berlinie, Frankfurcie czy Pradze; do tanich przejazdów po Europie warto skorzystać z oferty Flixbusa, w którym koszt przejazdu możemy często obniżyć dzięki kuponom z Gruponu – podczas promocji 39,99 zł zapłacimy za bilet w jedną stronę bez względu na wybraną trasę, a 69,99 za przejazd w obie strony,
- nocne przejazdy – przy długich przejazdach autobusem lub pociągiem warto wybierać kursy w godzinach nocnych, nie tracimy jednego z dnia naszego wyjazdu, a dodatkowo nie musimy płacić za nocleg; ja z takiego rozwiązania korzystałem m.in. w Rosji na trasie Moskwa – Kazań jadąc pociągiem nocnym ponad 10 godzin oraz przy przejeździe z Singapuru do Kuala Lumpur busem,
- zakup biletów z wyprzedzeniem – niektórzy przewoźnicy premiują klientów kupujących bilety wcześniej niż w dzień przejazdu, np. PKP Intercity obniża cenę podróży o 30%, jeśli nabędziesz bilet co najmniej 21 dni przed wyjazdem; drugim plusem wcześniejszego zakupu karty wstępu jest pewność miejsca w wybranym środku transportu.
8. Tanie wypożyczenie samochodu
13
9. Atrakcje
Moje podróże nie polegają na odhaczeniu najpopularniejszych atrakcji turystycznych i powrocie do hotelu z basenem. Dlatego podczas poznawania nowych miejsc wole zgubić się w uliczkach miasta albo skorzystać z darmowych atrakcji, zamiast płatnego wstępu do muzeum.
Podczas wyjazdu proponuje Tobie wybieranie z płatnych rozrywek tylko te rzeczy, które są unikatowe dla miejsca, w którym się znajdujesz. Na najwyższy budynek świata wejdziesz tylko w Dubaju, ale skoczyć ze spadochronem możesz wszędzie – nawet w Polsce. Płacąc przy okazji 3 razy mniej, a z uwagi na ogromne emocje towarzyszące pierwszemu skokowi w życiu na pewno nie będziesz w stanie podziwiać tego miasta podczas lotu.
Przed zakupem biletów wstępu warto sprawdzić również stronę internetową atrakcji. Często zdarza się, że wejściówki kupione online są tańsze lub zaoszczędzą nam godzinne stanie w kolejce do kasy. Możesz sprawdzić również czy dostępne są kody rabatowe, o których piszę w następnym punkcie.
10. Kody rabatowe
Wiele stron z biletami, noclegami czy różnymi produktami na końcu procesu sprzedażowego posiada miejsce na kod rabatowy. Takimi portalami oferującymi noclegi oraz bilety na atrakcje są m.in. Hotels.com, Expedia czy StubHub. Przed finalizacją zamówienia warto przeszukać internet w celu znalezienia zniżki – często 20% lub 30%. W Google wpisujemy po prostu Expedia promo code lub Stubhub discount.
Inną ciekawą stroną z rabatami jest Grupon, a także Ebay, na którym zakupimy kupony rabatowe, np. Dubai Entertainer. Natomiast zwrot części poniesionych przez nasz kosztów możemy odzyskać używając przy zakupach programu cashback – Planet Plus. Dla przykładu podczas zakupów na Aliexpress portal zwróci Tobie 9% ceny zakupów lub wypłaci 100 zł po zawarciu umowy w sieci Play.
Przy rezerwowaniu noclegu na najpopularniejszych portalach – Booking.com możesz skorzystać ze zniżki 50 zł oraz Airbnb.com ze zniżki 10%.
11. Płatności i karty walutowe
Wszędzie, gdzie jest to możliwe dokonuje płatności kartą – również zagranicą. Na początku moich płatności w obcych walutach denerwowało mnie, że kurs waluty na mojej karcie złotówkowej nie zgadza się z tym na giełdzie. Kupując bilety o wartości 400 złotych z konta znikało ok. 450 zł. Oczywiście bank posiada gorszy kurs, a na dodatek stosuje dodatkową prowizję za przewalutowanie (w okolicach 3-4%).
Co np. przy płatności w chińskich juanach kartą do konta w polskich złotówkach prowadzi do ponoszenia kilku opłat. Dla przykładu kupujemy bilety za 1000 juanów, które według standardowego kursu Visy/MasterCard powinny kosztować 543 złotych.
- Bank zamienia juany na główną walutę rozliczeniową – jest to najczęściej dolar (USD) lub euro (EUR):
- standardowy kurs: 1$ = 6,88 juanów (145,37$ = 1000 RMB), bank posiada kurs: 1$ = 6,60 juanów (151,51$ = 1000 RMB),
- na samym kursie bankowym tracimy ponad 6$, dodatkowo bank dolicza 3% za przewalutowanie: za 1000 juanów, płacimy ostatecznie 156,05$ zamiast 145,37$,
- Bank zamienia dolary na walutę rozliczeniową konta, czyli polskie złotówki (PLN):
- standardowy kurs: 1 zł = 0,27$ (582,93 zł = 156,05$), kurs banku: 1 zł = 0,26$ (600,19 zł = 156,05$),
- do straconych 40 złotych na wymianie juanów na dolary, tracimy kolejne 17 złotych na kursie PLN-USD, dodatkowo dochodzi następne 3% za przewalutowanie: 600,19 zł + 3% daje nam 618,20 zł.
Finalnie transakcja, która miała kosztować nas 543 złotych pobiera z naszego konta 618,20 złotych. Bankowi oddajemy za darmo aż 75,20 zł!
Jak płacić zagranicą, aby uniknąć dodatkowych opłat?
Czy da się uniknąć opłat za przewalutowanie, o których przed chwilą mówiliśmy? Oczywiście! Możemy założyć specjalną kartę walutową w dowolnym banku, jednak te zamiast naliczać prowizję za wymianę pieniędzy, pobierają należność za utrzymanie karty, np. 8 złotych miesięcznie. A może okazać się, że karty użyjemy tylko przez 2 tygodnie w roku będąc na urlopie.
Przez ostatnie lata przetestowałem kilka usług, przedstawiam Tobie 3 najciekawsze z nich. Wszystkie oczywiście bezpłatne, na jednej z nich możesz nawet zarobić.
Revolut
Mocno popularna w Polsce aplikacja z kartą wielowalutową (obsługuje ponad 150 walut) i możliwością prowadzenia kont w 29 walutach. Revoluta doładowujemy swoją kartą płatniczą. Po przelaniu złotówek na konto możemy od razu rozpocząć płacenie w dowolnej walucie. Płatności są automatycznie przewalutowane do najkorzystniejszej waluty. Do rozliczenia transakcji używane są aktualne kursy walut MasterCard, czyli najlepszy możliwy przelicznik.
Wyższe kursy czekają na nas tylko podczas płacenia w tajskich batach i ukraińskich hrywnach (dodatkowo 1% – w tygodniu i 2% – w weekend) oraz w weekendy dla wszystkich walut. Dla USD, GBP, EUR, AUD, CAD, NZD, CHF, JPY, SEK, HKD, NOK, SGD, DKK, i CZK doliczane jest 0,5%, a dla wszystkich pozostałych 1%.
Drugim sposobem płatności jest ręczna wymiana, np. złotówek na dolary. Jeśli zrobimy to w tygodniu unikniemy 0,5% weekendowej prowizji.
Z bankomatu bezpłatnie w ciągu miesiąca możemy wypłacić 800 złotych, przekroczenie limitu jest równoznaczne z naliczaniem 2% prowizji.
Samo utrzymanie karty jest bezpłatne, opłata naliczana jest jedynie za wysłanie karty pocztą. Na szczęście czytelnicy mojego bloga mogą skorzystać z promocji i otrzymać kartę za darmo. Wystarczy założyć konto na Revolut ze specjalnego linku.
Curve
Kolejny brytyjski fintech. Jednak w odróżnieniu do Revoluta nie jest skarbonką, a kartą łączącą inne karty w jedną. W aplikacji podpinamy naszą kartę płatniczą, a płatności dokonujemy tą wydaną przez Curve. Transakcje są rozliczane po kursie walut MasterCard.
Plusem, względem Revoluta, jest brak potrzeby uzupełnienia portfela. Wszystkie wydatki są automatycznie podbierane z naszej głównej karty płatniczej po najkorzystniejszym przeliczniku.
Miesięcznie możemy bezpłatnie dokonać płatności w obcych walutach na kwotę 500 funtów (ok. 2500 zł), po przekroczeniu limitu płacimy dodatkowe 2% prowizji. Podobnie jest w przypadku wypłat z bankomatu, darmowy limit wynosi 200 funtów (ok. 1000 zł).
W weekendy przy płatności w dolarach, funtach i euro doliczane jest 0,5% prowizji, pozostałe waluty obciążone są 1,5% opłatą.
Wysyłka karty jest bezpłatna, jej utrzymanie również. Dodatkowo po założeniu konta przy użyciu mojego kodu polecającego – 2DLQQ9ZE, otrzymasz £5.
Kantor Walutowy Alior Bank
Coś dla osób, które boją się skorzystać z usług firm zarejestrowanych poza granicami Polski. Co najważniejsze nie musisz posiadać konta osobistego w Alior Banku, aby móc użytkować ich Kantor Walutowy.
Kantor Alior Banku ograniczony jest jedynie do trzech walut – dolarów, euro i funtów. Niestety do każdej waluty otrzymujemy oddzielną kartę. Kursy walut są minimalnie słabsze niż te w Revolucie i Curve, jednak podczas weekendów różnica zaciera się. W Aliorze nie są doliczane dodatkowe opłaty.
Największym plusem karty z Alior Banku, względem do innych kart, jest usługa 3-D Secure. Czyli dodatkowa metoda autoryzacji transakcji, np. jednorazowym hasłem otrzymanym SMSem. Niektóre strony internetowe nie zezwalają na płatności kartami bez tej funkcji.
Wydanie i utrzymanie karty jest bezpłatne, jeśli w ciągu pierwszych sześciu miesięcy dokonamy jakiejkolwiek transakcji.
Unikaj prowizji w bankomatach
Nawet używanie kart Revolut lub Curve nie oznacza, że unikniemy wszystkich opłat. Wiele zagranicznych bankomatów pobiera opłaty za wypłatę pieniędzy. Informacja o wysokości prowizji musi pojawić się na ekranie bankomatu, zawsze czytaj wszystkie komunikaty.
Przy takiej sytuacji warto anulować transakcję i poszukać innej maszyny. Często tylko wybrani właściciele bankomatów nakładają na nie opłaty. Jeśli jesteś w kraju, w którym dodatkowe prowizje są powszechne poszukaj najtańszego bankomatu. Czasami przejście na drugą stronę ulicy pozwala zaoszczędzić nawet kilkanaście złotych. W centrum Nowego Yorku standardowa opłata za wypłatę wynosi około 3,5-4$, natomiast najniższa 99 centów.
Odrzucaj DCC (Dynamic Currency Conversion)
DCC, czyli przeliczanie kwoty transakcji na walutę, w której posiadamy kartę po kursie operatora terminalu. Proponowane jest w ostatnim etapie płatności kartą za pomocą czipu lub przy wypłacie pieniędzy z bankomacie. Na ekranie terminalu wyświetla się wtedy przybliżona kwota wydatków i pytanie TAK czy NIE. Za każdym razem odrzucamy propozycję klikając czerwony przycisk.
Jak to wygląda w praktyce? Porównamy to na przykładzie zakupu pizzy w Rzymie. Płacimy kartą wydaną w Polsce obsługującą walutę euro.
- bez DCC – pizza kosztuje 6€, transakcja jest rozliczana po kursie MasterCard (1€ = 4,30zł), czyli płacimy ostatecznie 25,80 zł;
- z DCC – terminal proponuje zamianę euro na polskie złotówki, ponieważ nasza karta pochodzi z Polski;
- przy transakcji z DCC właściciel terminalu posiada słaby kurs – za 1€ musimy zapłacić 4,50 zł, czyli płacimy 27 złotych;
- przypomnijmy, że na zakupy udaliśmy się przygotowani w odpowiednią kartę – obsługującą euro, więc dodatkowo operator karty musi przeliczyć te 27 złotych na euro (1 zł = 0,24€), ostatecznie pobierając z konta 6,48€ (czyli 27,86 zł) zamiast 6€.
12. Oszczędzanie na tanie podróże
Częste pytanie, zadawane przez znajomych to Skąd masz pieniądze na podróże? Doświadczenie zawodowe i zarobki podobne, wydatki stałe również. Więc jak to możliwe, że większość osób nie stać na podróżowanie?
Odpowiedź jest prosta. Wiele osób nie wie ile kosztują podróże, sugerują się cenami biur podróży, które są bardzo wysokie. Misją mojej strony jest właśnie udowodnienie, że podróżowanie jest tanie. Weekendowy wyjazd do Włoch zamknie się bez problemu w kwocie ok. 400 złotych. Więcej wydajemy przy pierwszych lepszych zakupach w galerii handlowej.
Drugą przeszkodą w spełnianiu marzeń o podróżach w różne zakątki świata jest brak umiejętności zarządzania budżetem. Przez kilka ostatnich lat wyrobiłem sobie taktykę i nawyki, które pozwalają mi na wiele zagranicznych wypraw w jednym roku. Przedstawiam je poniżej, mam nadzieje, że zastosujesz porady również u siebie.
Jak oszczędzam pieniądze na podróże?
- rachunki opłacane na czas – każdy z rachunków i tak będzie trzeba opłacić, a za spóźnienie doliczane są odsetki i odejmowane rabaty za terminowe płatności,
- darmowe konto bankowe – każdy z banków musi posiadać w swojej ofercie darmowe konto, jeśli dotychczas za nie płacisz zmień je natychmiast,
- konto oszczędnościowe – wszystkie moje środki lądują na koncie oszczędnościowym, po pierwsze zyskuje paręnaście złotych miesięcznie na procencie, po drugie na to konto zaglądam raz w miesiącu, przez co nie nachodzą mnie myśli – ooo mam dużo pieniędzy, może sobie coś kupię,
- konto na wyjazdy – określoną kwotę miesięcznych wpływów przelewam na konto przeznaczone pod wydatki podróżnicze, nie bolą mnie wtedy niespodziewane duże koszty, np. bilety lotnicze,
- konto główne – na jedyne konto pod które mam podpięta kartę płatniczą przelewam co miesiąc tylko odliczoną kwotę na wydatki, dodatkowo niska kwota na koncie blokuje mnie przed niepotrzebnymi wydatkami,
- płatność tylko kartą – gdzie się da płacę kartą płatniczą, nie używam gotówki, dzięki czemu na koncie mam historię wszystkich swoich należności,
- rejestrowanie wydatków i wpływów – korzystam z aplikacji HomeBudget, w której zapisuje wszystkie należności i zarobki. Od momentu rejestrowania swojego budżetu skończyłem z niepotrzebnymi zakupami mocno niszczącymi mój stan konta – było mi po prostu głupio je wpisywać do wspomnianego programu. Dzięki aplikacji wiem ile i na co wydaje miesięcznie, gdzie mogę jeszcze przyciąć wydatki. Zastanów się, czy wiesz ile łącznie posiadasz pieniędzy? Ile kosztuje Cię jedzenie? Ile wydajesz na paliwo? Ja jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania w ciągu 10 sekund – to klucz do sukcesu w oszczędzaniu i samokontroli finansowej.
- dodatkowe wpływy – oprócz zarobków w pracy na etacie próbuje uzyskiwać także poboczne zarobki, szczególnie zależy mi na dochodzie pasywnym.
13. Ubezpieczenie podróżne
Na każdą podróż, a w szczególności poza Unią Europejską należy zaopatrzyć się w ubezpieczenie. Nie można patrzeć na ten wydatek jak na podwyższenie kosztu wyjazdu i ewentualne miejsce do zaoszczędzenia. W Stanach Zjednoczonych błahy pobyt w szpitalu może kosztować kilkadziesiąt tysięcy złotych, a poważna choroba pochłonąć paręset tysięcy. Co przy braku ubezpieczenia może doprowadzić do naszego bankructwa lub nawet odmowy leczenia, a ostatecznie utraty zdrowia albo śmierci.
14. Pakowanie się na wyjazd
Coraz więcej standardowych linii lotniczych wprowadza do swojej oferty taryfy light bez bagażu rejestrowanego, dzięki czemu możemy podróżować jeszcze taniej. Niestety tanie linie lotnicze (np. Wizzair i Ryanair) ograniczają nawet bagaż podręczny i to do małego plecaka lub torebki. Co powoduje, że chcąc zabrać przynajmniej 40 litrowy plecak musimy dopłacić do biletu. Różnica cenowa pomiędzy walczącymi między sobą liniami powoli zaciera się.
Z wyjazdu na wyjazd staram zabierać się ze sobą mniej rzeczy. Na miejscu okazuje się, że połowy i tak nie używam. W swoje podróże ruszam najczęściej z 50 litrowym plecakiem Forclaz Quechua z Decathlonu. Często zdarzą się, że w samolocie spotykam kilka osób z tą torbą – jest niesamowicie popularna wśród podróżników.
Plecak bez problemu mieści się w maksymalnych wymiarach bagażów podręcznych we wszystkich standardowych liniach lotniczych, typu LOT, Lufthansa, Air Canada, Qatar Airways czy KLM. Dzięki takiemu rozwiązaniu nie wydaje pieniędzy na bagaż rejestrowany (często około 500 zł), dodatkowo nie boję się o zgubienie i uszkodzenie mojej torby przez obsługę lotniska.
Zapewne myślicie, że chodzę po 3 dni w tych samych ubraniach przy wyjazdach 2-3 tygodniowych? Oczywiście, że nie. Na miejscu korzystam z pralni, które w wielu miejscach na świecie są bardziej popularne niż w Polsce. Większość ludzi w Azji czy Ameryce Północnej nie posiada w swoich domach pralek.
Biorąc 5-6 kompletów ubrań przy 3 tygodniowym wyjeździe wystarczy udać się 4 razy do pralni, natomiast przy około 10 dniowym pobycie korzystam z pralni tylko raz. Koszt wyprania całej zawartości mojego plecaka w Tajlandii kosztował mnie od 12 do 16 złotych, natomiast w Nowym Jorku ok. 6$ (23 zł).
Zaoszczędzenie kilkuset złotych na bagażu nie jest jednym plusem podróżowania jedynie z lekkim plecakiem. Jest on wygodniejszy w przemieszczaniu się, szczególnie w dużym tłoku. Mamy również wolne obie ręce – łatwiej jest nam korzystać z nawigacji, pić czy jeść. Można go wcisnąć w każde miejsce, kształtu twardej plastikowej walizki nie zmienimy. Dodatkowo mamy możliwość doczepienia do pasków różnych rzeczy, np. napojów, bidonów, statywów, ręczników czy kolejnego, mniejszego plecaka.